Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Dlaczego syn to nie córka i jak sprawić, by był mężczyzną

78 334  
209   99  
Ten wpis jest kontynuacją tematu powstawania bliskich relacji między mężczyznami. Jeśli dzieci nie masz i nie planujesz na razie, to omiń go z daleka, w przeciwnym razie - zapraszam.

Wychowywanie dzieci to temat, z którym większość z nas w którymś miejscu życia się zetknie i jest to próba bardzo wymagająca. Poza tym, że zawsze powinniśmy być po prostu sobą, warto wiedzieć też jak wygląda to od strony bardziej naukowej, bo ta może dać nam wiele wskazówek, dzięki którym lepiej będziemy rozumieli to co dzieje się w naszych domach i rodzinach i dowiemy się, jak wygląda budowanie relacji na linii ojciec-syn.

Dlaczego syn i córka to nie to samo

Oczywiście wszystkie dzieci należy kochać tak samo i w ogólnym ujęciu traktować tak samo, jednak już w poprzednim wpisie poruszyliśmy bardzo ważną kwestię pojęcia bliskości, które różni się ze względu na płeć. Wiemy, że kobiety swoją bliskość budują poprzez współprzebywanie, a mężczyźni poprzez współdziałanie. Temat przekłada się również na wychowanie dzieci, więc stąd prosty wniosek, że nasze córki będą wymagały większej ilości naszego czasu dla podtrzymania bliskich relacji - to może być nawet pasywnie spędzony czas, po prostu musimy być blisko. Synowie natomiast będą czuli się bardziej docenieni i zwiążą się z nami mocniej emocjonalnie, jeśli będziemy z nimi podejmować wspólne akcje. Rzecz jasna z synem warto spędzać równie dużo czasu, ale jeśli to będzie tylko siedzenie obok siebie na kanapie, to większej bliskości w ten sposób nie zbudujemy, tutaj potrzebne są wspólne działania, podejmowanie wspólnych akcji czy wspólna praca (!). Najlepiej praca nad różnego rodzaju zainteresowaniami czy nad rzeczami, które dają namacalne efekty.


Chłopcy ponadto potrzebują pochwał w momencie, w którym coś stworzyli, dali coś od siebie, zapracowali na to - takie pochwały są dla nich najistotniejsze. Najgorszym rodzajem pochwały dla młodych chłopców są przeważnie teksty typu "jaki fajny z ciebie kawaler", "jak ty wyrosłeś", "jaki ty przystojny jesteś" - chłopcy po takim komplemencie mogą poczuć pewną kłującą niesprawiedliwość, bo przecież jak można chwalić za coś, na co oni sami nie mają wpływu i czego sami nie dokonali? Dla chłopców to nie ma większego sensu. Dla dziewcząt coś takiego jest zdecydowanie większą nobilitacją. Pamiętajmy, że za podejmowane przez dziewczęta przedsięwzięcia również należy im się dobra pochwała, jednak tutaj widać kolejną różnicę, ponieważ w tym przypadku częściej spotkamy się z zaprzeczeniem komplementu. Komplement: "Pięknie narysowałaś tego kotka", odpowiedź: "Nie wiem, nie podoba mi się, jest brzydki", za czym może iść "Chyba wyrzucę ten rysunek". Często odbieramy to jako zbędną kobiecą kokieterię zorientowaną na to, żeby zmusić nas do coraz mocniejszego komplementowania i być może w niektórych przypadkach tak jest, jednak generalnie rzecz ujmując, u podstaw leży właśnie inne postrzeganie świata i swoich zasług.

Rodzice jako wzór

Wiemy, że dzieci przejmują wzorce zachowań od swoich rodziców, to kwestia bardziej niż oczywista, jednak należy pamiętać o tym, że nawet jeśli samotna matka będzie wychowywała syna, to ten syn nie przyjmie w 100% wzorca od swojej matki i w pewnym miejscu postanowi, że musi być "prawdziwym mężczyzną", tak samo dziewczęta wychowywane przez ojców w końcu zapragną być "prawdziwymi kobietami". Na tym prostym przykładzie widać, że płeć jako "konstrukt społeczny" to tylko hasło, które nie znajduje oparcia w rzeczywistości.

Weźmy jednak na tapet rodzinę klasyczną, z dwójką rodziców, bo tutaj odpowiedzialne wychowanie będzie wymagało współpracy dwójki rodziców, co nie zawsze jest takie proste.

Dlaczego jesteśmy uzależnieni od kobiet

W rodzinie klasycznej, gdzie mamy zarówno zdrową psychicznie matkę, jak i zdrowego psychicznie ojca, każde z dzieci ma dostęp do dwóch wzorców. Naturalnie chłopcy będą chcieli być tacy jak tata, a dziewczęta takie jak mama. Tutaj bardzo często powstaje pewien zgrzyt, bo dla zbudowania bliskiej relacji z drugim mężczyzną, nawet z własnym synem, ojciec musi być w pełni świadomym i odpowiedzialnym i niezależnym mężczyzną - w skrócie mówiąc i może nawet w stylu PaoloKoalo: żeby zbudować bliskość z drugim mężczyzną, najpierw trzeba zbudować bliskość z samym sobą. Trzeba się poznać. Trzeba mieć do siebie zaufanie.


O tym mówiliśmy już w poprzednim tekście - mężczyźni sprawdzają się nawzajem - jeśli zjedzą razem beczkę soli i wypróbują się w ekstremalnych sytuacjach, to są sobie bliscy już do końca życia, bez względu na to, czy ze sobą utrzymują często kontakty czy nie (stąd silne przyjaźni w ciężkich zawodach). Problemem jest to, że w ostatnich latach powstała spora grupa mężczyzn, którzy sami siebie nigdy nie sprawdzili w ekstremalnej sytuacji, ponieważ przez całe życie polegają na pomocy z zewnątrz i chodzi o pomoc ze strony kobiet, bez których by sobie nie poradzili.

Jeśli popytacie swoich znajomych o to, kiedy ostatnio kupili sobie majtki czy skarpetki, to będzie wśród nich pewna grupa mężczyzn, która odpowie "nigdy nie kupiłem sobie majtek, kiedyś mi mama kupowała, teraz żona". Tak samo znajdą się mężczyźni, którzy nigdy sobie nie ugotowali samodzielnie obiadu, etc., etc. Żadna z wymienionych rzeczy nie jest jakoś szczególnie zła, jednak daje do zrozumienia, że wielu z nas, mężczyzn, nigdy nie zostało pozostawionych "sam sobie" na dłuższy czas i cały czas żyjemy gdzieś tam wspomagani życiowo przez nasze wspaniałe i troskliwe kobiety.

Tym sposobem mężczyźni nie spędzają w ciągu swojego życia ani jednego dnia uzależnieni w zupełności sami od siebie i odpowiedzialni sami za siebie - jeden dzień czy tydzień w obcym mieście, czy pod nieobecność mamy / żony absolutnie się nie liczy, jeśli został spędzony w skarpetkach kupionych przez mamę czy żonę.

Stanąć w obliczu śmierci

Najlepiej byłoby stanąć tak raz w życiu w obliczu śmierci, jak pierdylon lat temu na polowaniu, ramię w ramię z pobratymcami wystąpić przeciwko bestii. Czasy rzecz jasna się zmieniają i tutaj obliczem śmierci będzie choćby śmiesznie brzmiąca śmierć głodowa, co anegdotycznie w swoim wykładzie pokazał pan Jacek Masłowski w typowej sytuacji na biwaku "Tato, a gdzie jest widelec?" - "Nie wiem, mama pakowała". Dlatego właśnie każdemu młodemu mężczyźnie potrzebny jest taki moment w życiu, w którym będzie całkowicie zdany na siebie, żeby poznał sam siebie i żeby zbudował na tym swoje własne i silniejsze poczucie wartości.


Z takim doświadczeniem mamy już większe zaplecze do budowania relacji z najważniejszym mężczyzną naszego życia - z własnym synem. I to właśnie jemu tym łatwiej przekażemy wtedy wzorzec prawdziwego męstwa.

Warto w tym momencie zaznaczyć, że słowo "męstwo" według słownikowej definicji nie oznacza wcale bycia nieprzystępnym dzikiem. Męstwo to cecha charakteru, która jest nawet jedną z cnót kardynalnych w religii chrześcijańskiej, zaraz obok roztropności, sprawiedliwości i umiarkowania. Samo słowo "męstwo" przez szalejącą poprawność polityczną może mieć już nieco negatywny wydźwięk, jednak nie zapominajmy o pierwotnym jego znaczeniu.

Pamiętajmy, że nie chodzi tutaj o wychowywanie syna na twardego i nieugiętego skurczybyka oglądającego mecze, popijającego piwko i nie szanującego kobiet, jest zupełnie na odwrót.
Męstwo, które mamy do przekazania to siła charakteru, uczuć, miłości. Męstwo to filar, który daje wygodę i bezpieczeństwo psychiczne tym, którzy są blisko.

Czy da się tego dokonać, jeśli nie spędziliśmy w życiu choćby dnia skazani zupełnie sami na siebie, uzależnieni sami od siebie i odpowiedzialni sami za siebie? Jedno jest pewne, z takim doświadczeniem jest o wiele łatwiej i właśnie to pozwala nam na budowanie silniejszych i bliższych relacji z synem. Jeśli pozwolimy mu być odpowiedzialnym, to sam stanie się silniejszym i pewniejszym siebie człowiekiem w przyszłości, który będzie silnym wzorem do naśladowania dla innych.

Reasumując

Sposobów są setki, od nas cztery przykłady:

  1. Działać wspólnie, pracować wspólnie, robić rzeczy wspólnie - nie trzeba budować rakiety kosmicznej, to może być nawet wspólne gotowanie.
  2. Pozwalać być odpowiedzialnym i uczyć ponoszenia konsekwencji zarówno pozytywnych, jak i negatywnych - to może być nawet wręczenie dziecku do ręki paczki z pieprzem kajeńskim przy tym gotowaniu, młody sypnie od serca, jaja będą do wyrzucenia, ale wtedy wystarczy trochę cierpliwości na drugie podejście i nauka pozostanie.
  3. Nie bójmy się pozwalać dzieciom robić rzeczy, z którymi wiemy, że sobie nie poradzą. Niech je robią, bo w końcu jak się mają tego nauczyć?
  4. Jeśli jesteś kobietą i twój mąż odpierdziela jakieś dziwne akcje z dzieciakami (np. porozstawiał pluszowe wiewiórki na drzewie i strzelają do nich z synkiem za pomocą ogrodowych flamingów, albo klasycznie buduje babki z piasku i bawi się Lego), to wcale nie znaczy, że jest nieodpowiedzialny, on po prostu buduje z nimi bliskość - to bardzo ważne. ;)

Tak więc ojcowie, do klocków, do piasku i do zabawy! To nie ja zachęcam, to czysta nauka!


Wpis powstał na podstawie wykładu Jacka Masłowskiego "Bliskie relacje w życiu mężczyzn". Do obejrzenia TUTAJ
45

Oglądany: 78334x | Komentarzy: 99 | Okejek: 209 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

28.03

27.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało