Wypowiedziałbym konkordat i opodatkował każdy kościół i związek religijny na takich samych zasadach, na jakich rozliczają się firmy.
Zmieniłbym konstytucję i bezwzględnie skazał na najwyższy wymiar kary obecnych rządzących. Oczywiście nastąpiłaby również konfiskata majątków na rzecz państwa.
Zniósł immunitet, ponieważ ci, którzy tworzą prawo, nie mogą być zwolnieni od jego przestrzegania…
Zmieniłbym ruch na lewostronny i zobaczył, czy to cokolwiek pogorszy.
Wprowadziłbym pełną ateizację kraju, usunął wszelkie przejawy religijności z życia publicznego oraz urzędów i struktur lokalnych.
Więzienie za stawianie studzienek na środku drogi.
Każdy polityk mógłby być odwołany przez głosowanie mieszkańców.
Wypowiedziałbym wojnę Czechom i na drugi dzień się poddał.
Przywróciłbym Roksę.
Darmowe toalety publiczne, standardowa opłata za wywóz odpadów na mieszkańca, legalna marihuana, podatek drogowy (darmowe autostrady).
Nakazałbym, żeby wszystkie wydatki publiczne w Polsce były jawne (oprócz wydatków na obronność i być może niektóre wydatki planowania strategicznego). Wszystkie faktury, przelewy, płatności. Tak, żeby wszystkie wydatki mogły być kontrolowane przez społeczeństwo.
6-godzinny dzień pracy.
Jako pierwsze, to zmieniłbym swój samochód na lepszy.
Upublicznił wszystkie umowy międzynarodowe podpisane przez Polskę od transformacji, żeby ludzie w końcu zobaczyli, jak małe ma znaczenie, kto „rządzi” tą kolonią.
Pozbawiłabym PiS władzy.
Wypłacałbym pracownikom pensje netto, aby sami zapłacili sobie składki, dalej potoczy się samo.
Schudnąłbym.
Na początek wprowadziłbym karę śmierci.
Obniżył poziom więziennictwa, a podwyższył poziom szpitali.
Ułatwienie życia ludziom, którzy na ten bajzel pracują.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą