W sumie raczej do panów.
A więc: czy przeszkadza/przeszkadzałoby wam że/gdyby wasza dziewczyna/żona/partnerka zarabia/zarabiałaby więcej niż wy?

Tak z ciekawości pytam

:kaab nie.

Przeszkadzałoby mi gdyby to jej przeszkadzało. Mam wyemancypowaną rodzinę pod tym względem.

Zdecydowanie nie

Chciałbym

A czy ja mogę napisać, że nie przeszkadzałoby mi, gdyby mój partner zarabiał mniej, niż ja? Albo gdyby zarabiał więcej? Albo gdyby jedno z nas zarabiało na tyle dużo, żeby drugie mogło na co dzień zajmować się domem, dziećmi, zakupami i całą resztą?

Moja żona zarabia więcej niż ja. W praktyce wychodzi mniej, bo wydaje na dojazdy (45 km dziennie samochodem), poza tym ja czasami coś tam dorabiam po godzinach.
Odpowiadając na pytanie - nie przeszkadza mi to. Od zawsze mamy wspólną kasę i nigdy nie przywiązywaliśmy wagi do takich drobiazgów jak to, kto w danym momencie zarabia więcej. Jeśli któreś z nas zarobi więcej, to oboje mamy więcej pieniędzy.

Ja to bym w ogóle chciał nie pracować. Praca - chamski sport

:tytezterefere
O tak! Lubię gotować. Dzieci mnie lubią, a sam lubię się bawić, dogadam się z sąsiadami, dopilnuję ekipę przy remoncie, przygotuję imieniny, kupię nowe butki dla rocznego Łukasza i uszyję strój królewny dla Oliwii

Dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? Wręcz chciałbym być utrzymankiem

Jak mi się wydaje - żeby kobieta zarabiała więcej, to musiałaby zajmować stanowisko trzy szczeble wyżej niż facet. Może to o to w tym bólu tyłka u panów chodzi a nie o samą kasę

Widać, że się dziś nie goliłam? Sorry

Ale żeby nie było - dla jasności - wśród znajomych uchodzę za antyfeministkę - a czasem wręcz za "męską szowinistyczną świnię". Serio, serio. Ale za bardzo du... dół pleców mnie boli, żeby tłumaczyć

:jez_z_lasu, no to pozostało tylko znaleźć matkę dla tych Twoich dzieci, która by miała podobną do mojej opinię na temat podziału obowiązków w związku

Jak jest temat to w ramach ciekawostki powiem tylko, że moja żona miała kiedyś koleżankę, której chłopak nie mógł przez kilka miesięcy znaleźć pracy (jakiejkolwiek) i przez te kilka miesięcy z nią mieszkał. Tu nie ma jeszcze tragedii. Gość jednak chciał żeby ona zrezygnowała z pracy, bo "prawdziwy mężczyzna nie pozwoliłby nigdy swojej kobiecie pracować". To że był debilem trochę go tłumaczy, wszak nie każdy dostrzega, że trzeba za coś żyć a pieniądze nie biorą się z nieba. Bardziej mnie jednak zastanawiała fascynacja tej koleżanki jego postawą, bo ona wcale się nie żaliła, tylko była dumna...

:tytezterefere
Nie ma się co spieszyć!

Przez dłuższy czas żona zarabiała więcej niż ja. Byłem jej seks-zabawką za kebaby...

Nie. Ambicje sie chwali, nie przykrywa duma.

servinowi by nie przeszkadzało, bo to by oznaczało, że miałby w końcu partnerkę A tak dalej musi sam ze sobą grać w monopoly

:nevya ale ze co nie tak jest z Twoja zona, w czasie gdy siedzisz po uszy w dupie prezesa?

Szamano

:servin , a jeszcze przed chwilą pisałeś, że ambicje się chwali

Pewnie wszystko zależy też od dysproporcji zarobków oraz stażu związku. Jeśli oboje byśmy zarabiali dobrze, ale dziewczyna więcej to nie ma problemu. Jeśli jednak zarabiałbym słabo to chyba nie chciałbym być utrzymankiem w nowym związku np. żeby kobieta mi stawiała jakiś obiad/kolacje/wycieczkę bo mnie nie stać. Z drugiej strony jeśli poznaliśmy się dawno i wyniku zmian na rynku partnerka po prostu lepiej zarabia to nie widzę problemu.

:nevya pochwalam siedz czesciej i glebiej

Nie

To ja mam inne pytanie: czy ja jestem jeb*nięta, jeśli chcę zarabiać więcej niż facet? Przecież więcej wydaję

- nie, nie jesteś. Przynajmniej jeżeli chodzi o tę sprawę
A jeżeli nie będziesz miała pretensji do swojego faceta, że zarabiasz więcej, to wydaje mi się, że to całkiem zdrowy układ

Moja żona (nie pracując) zarabiała więcej niż ja na kierowniczym stanowisku. Mawia o mnie leń lub obibok, bo po 12h w pracy nie robiłem nic w domu. Nie muszę chyba mówić, jak to się skończyło :|

Leń, obibok i pijak a wiadomo, że każdy pijak ...

Mi by nie przeszkadzało. Znam jednak parę, która rozwiodła się bo laska lepiej zarabiała i miała lepsze wykształcenie.

W mojej sytuacji zarobkowej nie miałaby trudno
Za hajs kobity baluj!!oneejeden