Wydaje mi się, że albo czuję nieistniejące zapachy lub po prostu zmysł mi się wyostrza na skutek "cichej migreny" ( tak się to chyba nazywa? ). Mam na myśli nieprzyjemny zapach, który dzis skutecznie mnie zniechęcił do lunchu. Wąchając potrawę po prostu mi śmierdziała. Natomiast zdziwiło mnie dopiero to, że pozostałej prawie setce obecnych osób nic nie przeszkadzało. Był to dziwny, nieco gryzący zapach. Czasami zdarzało mi się to czuć od niektórych osób np. w pociągu metra ( gdy wysiedli, odór ustawał ). Nie wiem z czym to powiązać. Doświadczył ktoś z was czegoś podobnego? Trochę poczytałem i sporo wskazuje, że aura jakiej doświadczyłem ( czasami nachodzi mnie coś takiego, że widzę wszystko dosyć jasne i rozmyte na brzegach, taki ch**owy VR ) może być z tym powiązana.
--