Jakieś pół roku temu przyszło do mnie trzech potencjalnych klientów. Akurat w biurze byłem sam. Ludzie niesamowici, świeżo po studiach z wiedzą, którą mogliby wciągnąć nosem pół Doliny Krzemowej. Naprawdę przemocni, i wcale nie piszę tego dla uzasadnienia reszty akapitu. Ale ten wygląd... Ludzieeee, ja rozumiem, że nerdoza rządzi się swoimi prawami. Rozumiem, że memy. Ja rozumiem, że sam w tej kwestii też nie mam się czym chwalić. Ja rozumiem, że jakiś brat mógł kiedyś za bardzo kochać swoją siostrę. Ale jeśli nawet ja zaczynam zwracać uwagę na look, to wiedz, że coś się dzieje.
Reasumując, wiedza i umysły przepotężne. Ale wygląd, jak idź stąd. Ale może miałem jakieś wredne klimaty i może tylko mi się tak wydawało. Zapomniałem.
Parę tygodni temu przyszli kontynuować rozmowy. Tym razem był ze mną mój wspólnik, człowiek poważny i małomówny. Dokonałem prezentacji, dokończyliśmy rozmowy, podpisaliśmy, co trzeba i poszli sobie. Gdy tylko drzwi się zamknęły, mój wspólnik - człowiek, jak wspomniałem, poważny i małomówny - podnosi głowę znad biurka i pyta z zaciekawieniem:
- Czy kondycja naszej firmy jest już na tyle nieciekawa, że ściągasz do naszego portfolio nawet zakłady pracy chronionej?
Reasumując, wiedza i umysły przepotężne. Ale wygląd, jak idź stąd. Ale może miałem jakieś wredne klimaty i może tylko mi się tak wydawało. Zapomniałem.
Parę tygodni temu przyszli kontynuować rozmowy. Tym razem był ze mną mój wspólnik, człowiek poważny i małomówny. Dokonałem prezentacji, dokończyliśmy rozmowy, podpisaliśmy, co trzeba i poszli sobie. Gdy tylko drzwi się zamknęły, mój wspólnik - człowiek, jak wspomniałem, poważny i małomówny - podnosi głowę znad biurka i pyta z zaciekawieniem:
- Czy kondycja naszej firmy jest już na tyle nieciekawa, że ściągasz do naszego portfolio nawet zakłady pracy chronionej?
Ostatnio edytowany:
2017-10-02 17:21:19
--
Born to write poetry, forced to write emails.