Organizuję imprezę firmową, jubileusz i takie tam. I wszystko już niby dograłam. Znaczy nie wszystko - ale miałam termin, ilość obecnych osób, salę odpowiednią do tejże ilości - to najważniejsze - bo popierdółki typu żarcie, alkohol, dj i reszta są zawsze do dogrania - zwłaszcza jak mam niezły budżet, nie?
No to wyobraźcie sobie jakiego zaliczyłam wkurwa, jak mój szef poinformował mnie, że zaprosił dodatkowe 15 osób. A do tej sali zmieściło mi się najwyżej 5 dodatkowych osób. Czujecie? Ja też czułam
Dziś mi już przeszło (bo to wczoraj mi zakomunikował), ale był moment, że czułam nadchodzący zawał
Załatwiłam większą salę (dziękuję uprzejmie cudownej pani Ani z hotelu, w którym załatwiam imprezę, że mnie ocaliła mówiąc, że ma większą salę
)
Niemniej jednak, budżet mi się nieco posypał (bo żarcie i alkohol to nie wszystko - muszę im zapewnić też noclegi). I zaraz siadam i będę liczyć jak to teraz dopiąć.